środa, 25 lutego 2015

22. Arganowe wygładzanie



W wielu włosowych aktualizacjach wspominałam wam o tej masce. Przetestowałam ją już na wiele sposobów i mogę wam napisać jej pełną recenzję. Mowa oczywiście o masce arganowej firmy "Mila".

Maskę zakupiła moja mama. Nie patrzyła na skład, ale na opis producenta. Mimo to jej zakup był dla nas strzałem w 10. Maska świetnie sprawuje się zarówno na moich niesfornych, wysokoporowatych i wybrednych włosach, ale także na włosach mojej mamy i siostry. Póki co jest moją ulubioną maską. Czym zasłużyła na to miano? Ciekawi? Zapraszam do czytania dalszej części!




Opakowanie i cena

Maska mieści się w litrowym, plastikowym opakowaniu. Tak duża pojemność kosztuję 30 zł. Do wyboru były maski ze zwykłą zakrętką i zakrętką z pompką. Moja maska jest akurat w wersji z pompką. Dzięki niej nie musimy się męczyć z odkręcaniem kosmetyku mokrymi dłońmi. Jest to również bardzo higieniczne i praktyczne rozwiązanie. Pompka nie zacina się, wszystko działa jak należy. Mam nadzieję, że gwint przykrywki będzie pasował do innych masek i po ukończeniu tego ogromnego opakowania będę mogła przekręcić ją do innej maski.

Pompkę można również przekręcić, aby uniemożliwić pompowanie kosmetyku przy nacisku. Jest to bardzo praktyczne rozwiązanie np. przy przewożeniu kosmetyku w podróży. Nic nam nie wycieknie. 



Wygląd to właśnie w ten sposób. 

Zapach, konsystencja i kolor

Nie umiem porównać zapachu maski do czegoś konkretnego. Nigdy nie miałam olejku arganowego, więc nie mogę powiedzieć czy jest on podobny. Jestem słaba w opisywaniu zapachów, ale dla mnie jest on taki słodko-kwaśny. Nie jest zapachem mdłym i przyprawiającym o ból głowy. Jest to zapach dość specyficzny. 

Co do koloru i konsystencji maska jest białą, budyniowatą substancją. Nie jest ani za gęsta, ani zbyt rzadka. Bardzo lubię taką konsystencję w maskach. Nie spływa i nie trzeba jej nakładać pół opakowania, aby pokryć całe włosy.

Wydajność

Maska jest bardzo wydajna. Użytkujemy ją już od wielu miesięcy, na zmianę z innymi kosmetykami i ledwo co dobrnęłyśmy do połowy. A włosów do pokrycia trochę u nas jest! Dwie głowy o włosach średniej grubości i długości oraz moje grube, długie i gęste loki.

Wystarczy niewielka ilość kosmetyku, aby pokryć całe włosy. 

Skład



Mamy tu wodę, alkohol tłuszczowy (emolient); konserwant lekko emulgujący, posiadający właściwości antystatycznie i przeciwdziałający rozwojowi bakterii; kolejny konserwant działający antystatycznie; substancja o właściwościach emulgujących i ułatwiająca przenikanie składników; silikon rozpuszczalny w wodzie; witamina B5, czyli substancja aktywna, odżywcza i łagodząca; olej arganowy; keratyna; zapach. Wszystko co znajduje się po zapachu jest w minimalnym stężeniu i wywiera znikomy wpływ na nasze włosy, chyba że mamy bardzo wrażliwą skórę głowy lub nasze włosy w ogromnym stopniu nie tolerują jakiegoś składniku. W tym przypadku mamy tu kolejny emolient; środek o właściwościach antybakteryjnych stosowany jako konserwant; kwas cytrynowy; komponent zapachowy, który może podrażniać wrażliwą skórę głowy i substancję zapachową. 

Dla mnie i dla moich włosów skład do parfum jest świetny. Nawet keratyna nie robi z moich włosów miotły. Dopiero po zapachu mamy kilka niepożądanych substancji, ale nie powinny one wywierać na nas większego wpływu, gdyż jak pisałam są one w stężeniu poniżej 1%.

Działanie

Na moich włosach maska spisuje się świetnie. Wygładza, nawilża i pozostawia je dociążone. Dzięki niej włosy łatwiej się rozczesują i są błyszczące. Nigdy nie obciążyła moich włosów za bardzo. Po użyciu tej maski moje niesforne kręciołki były sprężyste, zdyscyplinowane i milusie w dotyku.

Moja opinia

Jest to mój aktualny KWC. Nigdy nie miałam tak dobrej maski, która robiłaby tyle dobrego dla moich włosów. Mamy w niej zarówno emolienty, humekanty i proteiny, dzięki czemu możemy zachować włosową równowagę. Mam nadzieję, że po jej ukończeniu znajdę kolejny egzemplarz. Niestety ciężko chyba będzie z jej dostępnością, bo kupiona została w sklepie z artykułami fryzjerskimi, a takiego w mojej okolicy nie ma :( Może znajdę ją gdzieś na internecie. Bardzo ją wam polecam, szczególnie jeśli wasze włosy są choć trochę podobne do moich. 


Używałyście kiedyś tej maski lub produktów tej firmy? Jeśli tak, dajcie znać jak się u was sprawdziły!
Czy macie już produkty do włosów, które w 100% spełniają wasze oczekiwania i są godne polecenia? Koniecznie się ze mną podzielcie takimi perełkami!

niedziela, 22 lutego 2015

21. Keep calm and workout!


Źródło


Coraz bliżej do lata, kąpieli w morzu czy jeziorze i opalania się w bikini na plaży. Chyba jest to ostatni dzwonek na ruszenie tyłka z kanapy i zrobienie czegoś dobrego dla siebie, swojego ciała i zdrowia. W domu leżą 3 płyty Ewy Chodakowskiej, duża ilość magazynów Shape i Womens Health, a motywacji brak. Nie mam nadwagi, ani dużych kompleksów, ale przydałoby się zrzucić trochę z boczków, brzucha czy ud. Po raz milion pięćset osiemdziesiąty któryś postanawiam wziąć się za siebie. Mam nadzieję, że jeżeli napiszę wam o tym tutaj, sprawi to że będę bardziej systematyczna i zobowiązana do ćwiczeń oraz uda mi się w końcu wcielić mój plan w życie. 

Zawsze byłam dość aktywna fizycznie. W czasach podstawówki i gimnazjum uwielbiałam lekcje wf, uczęszczałam na SKSy. W gimnazjum, przez dłuższy czas (nie pamiętam dokładnie ile miesięcy) biegałam codziennie wieczorem z koleżanką. Na początku wiadomo- było bardzo ciężko, brakło tchu. Zaczynałyśmy od wyznaczonego przez siebie planu treningowego. Biegałyśmy do pobliskiej wsi. Nasz trening był początkowo podzielony na marsz i bieg: od mostu do lasu bieg, od lasu do CPNu marsz, później bieg do pewnego znaku itd. Po pewnym czasie przebiegałyśmy już całą trasę i z powrotem. Sprawiało nam to bardzo dużo przyjemności. Wiadomo, endorfiny dają dużo szczęścia. Niestety nasze treningi zostały przerwane. Moja przeprowadzka, zamieszanie z powodu budowy i wykończenia domu. Pochłania to dużo czasu i energii. 

Od tego czasu, już kilka razy próbowałam wrócić do uprawiania sportu. Kilka razy pobiegałam, wiele razy zaczynałam ćwiczenia z Chodakowską, ale niestety zawsze zabrakło motywacji, odpadałam już po jakichś 2-3 tygodniach. W tym roku mimo braku czasu mam zamiar wytrwać w moim postanowieniu i odmienić swoje życie i ciało. Chcę w końcu zrobić coś dla siebie i przy okazji zrzucić kilka kilogramów. 

Mój cel nie jest wygórowany, nie mam wyznaczonych kilogramów, które chcę stracić, ani kilometrów które muszę przebiec. Przede wszystkim chcę popracować nad problematycznymi częściami ciała- brzuch, uda i boczki. Chcę także ujędrnić i wysmuklić inne części ciała. 

Źródło


Po pierwsze: zmiana diety na zdrowszą.

Na szczęście jestem osobą uwielbiającą warzywa i owoce, wszelkie sałatki i jogurty naturalne, więc zmiana diety nie będzie dla mnie przeszkodą. Lubię jeść i jestem jedną z niewielu osób (przynajmniej z mojego otoczenia), która bez śniadania nie wyjdzie z domu. Kieruję się zasadą "śniadanie jedz jak pan, a kolację jak żebrak". Oczywiście nie chcę w tym momencie nikogo urazić, przeczytałam gdzieś kiedyś te zdanie i bardzo pasuje ono do mojej diety. Śniadanie jest dla mnie najważniejszym posiłkiem dnia. Musi być ono bardzo pożywne i dawać dużo energii. Zamierzam, dodać do moich 4 posiłków dziennie jeszcze piąty.

Co do słodyczy, lubię czasem zjeść trochę czekolady czy ciasto, wszystko jest dla ludzi, aczkolwiek z umiarem. Jednak będę starała się, zastąpić słodycze owocami. Nigdy nie słodziłam herbaty, kawę piję bardzo rzadko więc nie dostarczam do organizmu dodatkowego cukru. 

Od pewnego czasu polubiłam zieloną herbatę i piję dużo ziół. Rezygnacja z chipsów i słonych przekąsek nie będzie stanowiła dla mnie żadnego problemu. Postaram się również ograniczyć smażone potrawy, chociaż za bardzo lubię kotlety z piersi z kurczaka czy indyka, albo gyrosa:D.

Źródło


Po drugie: czas się ruszyć. 

Zaczynałam już milion razy. Teraz muszę wytrwać w swoim postanowieniu. Zacznę małymi kroczkami, aż dojdę do celu. Czas rozruszać swoje mięśnie i dotlenić mózg, co będzie bardzo dobre szczególnie przy nauce do matury. Przez 6 dni w tygodniu mam zamiar przeznaczyć godzinę na trening. Najwyżej zrezygnuję z ulubionego serialu lub przesiadywania na facebooku. 

Do ćwiczeń potrzeba oczywiście odpowiedniej motywacji. Na instagramie mam zaobserwowanych kilka kont motywacyjnych, w internecie mamy dostępne miliony inspiracji na stronach typu zszywka.pl, stylowi.pl. Możemy znaleźć również wiele stron i blogów typowo motywacyjnych. Czy znacie jakieś ciekawe aplikacje na telefon, które dają równie dużo motywacji? Odpowiednią motywację zapewnia mi również polubienie fanpagu Ewy Chodakowskiej na facebooku. Ta kobieta naprawdę potrafi zmotywować i nikt nie odbierze jej tego, że przekonała do ćwiczeń tysiące polskich kobiet. Motywację do biegania znalazłam głównie tutaj. Treningbiegacza.pl to źródło niewyczerpanej wiedzy o bieganiu, motywacji i planów biegowych zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych biegaczy. 

Dzięki tej stronie znalazłam odpowiedni plan biegowy dla siebie, który zamierzam zrealizować. 
Źródło
W źródle zdjęcia możecie znaleźć więcej informacji na temat owego planu trenignowego. Znajdziemy tam wszelkie informacje, nurtujące osobę która dopiero rozpoczyna swoją przygodę z bieganiem. Moim celem jest ukończenie całego planu i przejście do kolejnych treningów, bardziej zaawansowanych.

W poniedziałki, środy i piątki zamierzam robić treningi z ciężarkami z przykładowych treningów z gazet czy z internetu, aby wysmuklić i wyrzeźbić mięśnie i ujędrnić problematyczne części ciała. Treningi te będą poprzedzone i zakończone jazdą na rowerze stacjonarnym w domu. Sobota będzie dniem wolnym na odpoczynek i regenerację mięśni. Od czasu do czasu odpalę sobie też płytę Ewy Chodakowskiej.

Źródło


Po trzecie: efekty.

Mam już zrobione zdjęcia mojego ciała z czasu obecnego. Oczywiście na razie się nim z wami nie podzielę, wstawię wam za jakieś 3 miesiące, porównanie z czasu obecnego i mojego ciała po ćwiczeniach przez ten okres. Mam nadzieję, że jakiekolwiek efekty będą już widoczne. Z pewnością efektem ubocznym ćwiczeń będzie zmiana w nastawieniu do życia i świata, dzięki milionom endorfinek i ciągły uśmiech na twarzy :) 

Brzuszek ze zdjęcia powyżej to moje marzenie. Mam nadzieję, że małymi kroczkami uda mi się je zrealizować. 



A co ze sprzętem?

Na razie nie mam żadnego profesjonalnego sprzętu do ćwiczeń, ani drogich, sportowych ubrań. Póki co wystarczą mi luźne dresy i przewiewny t-shirt. Za jakiś czas planuję zakup butów do biegania. Najprawdopodobniej mam stopę pronującą, ale muszę to jeszcze dokładnie sprawdzić. Na początek wystarczą mi zwykłe sportowe adidasy. W Biedronce zakupiłam sobie kilogramowe hantelki, muszę dokupić jeszcze matę do fitnessu. 

Czy polecacie jakieś dobre, buty do biegania do stopy pronującej? 


Podsumowując, póki co nie mam zamiaru wymagać od siebie cudów. Małymi kroczkami i systematycznością postaram się osiągnąć swój cel: zdrowie i piękne ciało. Brakuje mi ruchu i chcę zmienić swój zasiedziały styl życia. Zawsze podziwiałam osoby biegające i trenujące, mające dużo motywacji. Ja też chcę zostać jedną z nich i muszę osiągnąć ten cel!

Żeby nie być gołosłowną swoje zmiany rozpocznę już dzisiaj, a nie jak zawsze "od poniedziałku". Dzisiaj rozpocznę od treningu z ciężarkami, a od jutra trening biegowy przeplatany fitnessem. Trzymajcie za mnie kciuki! 


A czy wy planujecie jakieś zmiany na wiosnę? A może już trenujecie? 
Jeżeli chcecie do mnie dołączyć sprawi mi to dużo przyjemności i da jeszcze więcej motywacji! 
Koniecznie mi o tym napiszcie!

czwartek, 12 lutego 2015

20. Żurawina na włosach- czyli o odżywczej siostrze AiKa

Odżywka Garnier Ultra Doux Awokado i masło karite sprawowała się na moich włosach wspaniale, dlatego postanowiłam wypróbować jej siostrę- odżywkę z olejkiem arganowym i żurawiną. Czy pokochałam ją tak bardzo jak AiKa ? Zapraszam do zapoznania się z moją przygodą z ową odżywką.


 Odżywka zamknięta jest w typowym opakowaniu w kolorze czerwonym. Stoi "na głowie" więc cały czas jest gotowa do użycia. Odżywkę o pojemności 200 ml upolowałam w biedronce za 3,99 zł na promocji jako ostatnie sztuki, więc żal byłoby nie wziąć i nie wypróbować, szczególnie że skład jest całkiem przyjemny.



 Producent obiecuje nam, że produkt dzięki swojej wyjątkowej recepturze ma odżywiać i chronić włosy farbowane lub z pasemkami. Włosy mają stać się wyjątkowo łatwe w rozczesywaniu, być idealnie odżywione bez obciążenia. Kolor ma być podkreślony, błyszczący i lśniący.

Jak wiecie zrezygnowałam już z chemicznego farbowania włosów, ale nikt nie powiedział, że brunetka nie może nałożyć odżywki do włosów blond :) Włosy z pewnością od tego nie wypadną.


Odżywka ma kremową konsystencję, jak dla mnie odrobinę za rzadką, ale tragedii nie ma. Zapach jest słodki, cukierkowy, bardzo przyjemny. Na pewno nie jest on przesłodzony i nie z powoduje nam bólu głowy. Produkt jest również bardzo wydajny nie potrzeba wylewać połowy opakowania, żeby pokryć nią całe włosy.


Co do składu mamy tu wodę, alkohol tłuszczowy (emolient), humekant (zapobiega elektryzowaniu się włosów), substancję odżywczą zapobiegającą elektryzowaniu się włosów, emulgator, olej żurawinowy, zapach, olejek arganowy, zapach, rozpuszczalnik zaliczający się też do nawilżaczy, konserwant, kwas cytrynowy- regulator pH, substancja zapachowa mogąca podrażniać, gliceryna i zapach.

Jak widać skład jest bardzo ciekawy, odżywka nie została napakowana silikonami, ale substancjami odżywiającymi.

Jak odżywka spisała się na moich włosach, czy dorównała mojemu kochanemu Aikowi ?

Odżywka nawilżyła włosy, ale jest dla moich niesfornych kosmyków za lekka. Niestety ich nie dociążyła, więc nie musicie się przy niej bać efektu obciążenia. Ułatwiła rozczesywanie. Włosy były miękkie, przyjemne w dotyku, ale szału nie zrobiła. W moim przypadku niestety nie dała sobie rady z dociążeniem. Bardzo lubię odżywki Garniera, ta również jest dobrym produktem, ale na moich włosach sprawdziła się przeciętnie. Osobiście zostanę wierna wersji Awokado i masło karite.

A czy wy lubicie odżywki Garniera? Stosowałyście tą odżywkę?
A może macie jakieś hity wśród odżywek? Koniecznie musicie się ze mną podzielić swoimi opiniami!

______________________________

Serdecznie zapraszam was na rozdanie u secretaddiction86. Do wygrania same świetne kosmetyki! Trzymajcie za mnie kciuki może chociaż raz uda mi się coś wygrać :D :*



środa, 4 lutego 2015

19. Aktualizacja włosowa grudzień- styczeń

Wydaje się jakby dopiero co był sylwester, a już minął nam pierwszy miesiąc roku. Im bliżej do zakończenia roku szkolnego i matury tym czas pędzi coraz szybciej. Przepraszam was za brak mojej aktywności zarówno na moim jak i na waszych blogach... Przez te ostatnie dni ferii postaram się wszystko nadrobić i stworzyć parę zapasowych notek. Dzisiaj zapraszam was na aktualizację moich włosów z grudnia i stycznia.

Pod koniec listopada dostałam w prezencie od ukochanego mojego nowego przyjaciela- dyfuzor! Oczywiście był w komplecie razem z suszarką. Suszarka posiada zimny nawiew, jonizację i inne bajery. Jak dla mnie jest naprawdę super :)

Po reanimacji wodą i płynem Marion do kręconych włosów prezentowały się następująco:



Jak widać na zdjęciu skręt był całkiem przyzwoity, ale nie obyło się bez puszku. Może gdybym dociążyła je odżywką było by zupełnie inaczej.

Wujek dyfuzor daje u mnie o wiele lepszy efekt, gdy wysuszę nim włosy i dodam czegoś silniejszego do stylizacji, w tym przypadku kremu do loków Joanna:


Jak widać najdłuższa warstwa nie lubi ze mną współpracować, woli zostać lekko pofalowana i tworzyć smętnie zwisające ogonki. Brrrr.....

Przed samymi świętami zdecydowałam się na naturalne farbowanie włosów. Farby chemiczne już z pewnością dawały się im we znaki chociaż staram się ciągle bardzo mocno pielęgnować. Po milionie pytań na hennowym wątku na wizażu zdecydowałam się na hennę BAQ z pola henny. Henna z tego sklepu jest świetna i bardzo ją wam polecam. Już nie mogę się doczekać, aż w końcu ją zamówię i wyląduje na mojej głowie.

Swoją hennę rozrobiłam z cynamonem, kurkumą, miodkiem i mocnym naparem z rumianku. I taką oto paćkę trzymałam na głowie przez 8 godzin.


Było to dzień przed Wigilią, miałam mega dużo pracy, a w dodatku przez noszenie tego ciężkiego turbana bolały mnie plecy, no ale cóż czego się nie robi dla zdrowych i pięknych włosów :D

Kolor po hennie prezentował się następująco. Włosy na zdjęciu są jeszcze przed reanimacją, rozwiane przez wiatr, więc błagam nie zwracajcie uwagi na to jak się prezentują tylko na kolor!


Dzięki miodkowi włosy po hennie nie były mocno przesuszone. Jedyną suchość dawała henna która pozostała na włosach. Po spłukaniu henny, mimo nałożenia maski musiałam się bardzo namęczyć żeby je rozczesać. Po wysuszeniu włosy były niemal proste!

Umyłam je następnego dnia rano, również użyłam maseczki i odżywki b/s. Nałożyłam krem do loków i wysuszyłam dyfuzorem. Skręt powrócił, ale był troszeczkę rozluźniony. Po kolejnych myciach skręt wrócił już do normy więc nie ma się czego obawiać :)


Spodnia warstwa chyba nigdy nie zechce ze mną współpracować... :) 

W styczniu zakochałam się w kremowaniu włosów! Wypróbowałam krem- koncentrat do rąk z olejkiem arganowym Anida. Muszę wam koniecznie opisać o tym bardziej szczegółowo. Teraz powiem tylko tyle, że na moich włosach ten sposób pielęgnacji działa o wiele lepiej niż olejowanie. Włosy są po nim sypkie, mięciutkie, nawilżone i dociążone. Jak dla mnie rewelacja!

Czego używałam w ciągu tych dwóch miesięcy?
Mycie - facelle (klik), Barwa rzepa
* Olej- Olej lniany połączony z rycynowym
* Kremowaniekrem- koncentrat do rąk z olejkiem arganowym Anida
Maska- Mila arganowa, saszetki z biovaxu, Kallos czekoladowy
Odżywka d/s- Nivea long repair, Garnier Ultra Doux olejek arganowy i żurawina
Odżywka b/s- Joanna Naturia z lnem i rumiankiem
* Stylizacja- glutek i czasem płyn do włosów kręconych marion, raz na jakiś czas krem do loków joanny
Grubość kucyka- jest 10!
* Płukanka- z octu jabłkowego

Ależ się rozpisałam! 
Jak wasze włosy sprawują się w tym najcięższym, zimowym czasie?
 Czy jesteście z nich zadowolone?