poniedziałek, 1 czerwca 2015

Jak minął maj?

Maj był dla mnie szalonym i bardzo intensywnym miesiącem. Niestety zaniedbałam swojego bloga, jak również nie miałam czasu przeglądać Waszych nowych postów. Oczywiście obiecuję poprawę!



Pierwsze dwa tygodnie maja zajęły mi matury. Jako przed najważniejszym egzaminem w życiu, strasznie się stresowałam. W nocy z 3 na 4 maja przed rozpoczęciem matur nie spałam nawet minuty. W tym momencie chce mi się z tego śmiać, ale wcześniej nie było mi do śmiechu. ;) Z każdym dniem stresowałam się coraz mniej. Oprócz podstawowej, obowiązkowej matury zdawałam jeszcze WOS i geografię na poziomie podstawowym. Mój rocznik uczący się w technikum jako ostatni pisał starą maturę. Trzymajcie kciuki, aby wyniki były jak najwyższe i abym dostała się bez problemu na wymarzone bezpieczeństwo narodowe! J

W czasie maturalnego szaleństwa odstresowywałam się przez marszo-biegi. Niestety moja kondycja jest słaba, gdyż nie udało mi się zrealizować poprzednich postanowień, cały wolny czas poświęcałam na naukę i nie starczało mi czasu na treningi. Po 8 godzinach w szkole, zajęciach dodatkowych i kilku godzinach nauki w domu nie dałam rady nawet kiwnąć małym palcem u nogi w stronę treningu. Zmieniło się to w czasie trwania matur. Nic lepiej nie rozładowuje stresu, niż mocny wycisk na polnych ścieżkach, naprawdę polecam!

Maturalne powtórki umilały mi również moje pierwsze woski Yankee Candle. Wiele się o nich naczytałam i pragnęłam je mieć. Zakup okazał się naprawdę trafny i nie żałuję wydanych pieniędzy. Do tego dorwałam je po 6 złotych za sztukę. Na pierwszy ogień zdecydowałam się na następujące perełki:

  • Citrus Tango
  • Sun & Sand
  • Beach Holiday
  • Sugared Apple
  • Maroccan Argan Oil
  • Shea Butter

Z pewnością napiszę wam nieco więcej o wybranych przeze mnie zapachach. Zastanawiam się czy wolicie osobne posty ze szczegółowym opisem każdego z nich czy wspólny post, w którym pokrótce opiszę każdy z nich ? Koniecznie mi o tym powiedzcie!

Po maturach złożyłam kilka podań w sprawie pracy i czekam na odpowiedzi. Mam nadzieję, że uda mi się zarobić parę groszy na własne wydatki i spełnienie mojej wishlisty, którą znajdziecie tutaj.
  

W tym miesiącu oprócz maturalnych repetytoriów udało mi się przeczytać jedynie cztery książki. W czerwcu z pewnością się poprawię!

  • Upadek Arkadii Kai Meyer
  • 50 twarzy Greya E L James
  • Ciemniejsza strona Greya E L James
  • Igrzyska śmierci Suzanne Collins

Co do filmów to naprawdę nie ma się czym chwalić. Obejrzałam chyba jedynie Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1



Film bardzo mi się podobał i z pewnością zwiększył ciekawość na kolejną część. Według mnie jest on utrzymany w typowym klimacie „ ciszy przed burzą”, która ma zaostrzyć apetyt na część drugą. Z pewnością podgrzewa atmosferę i zwiększa napięcie dając przedsmak tego co zobaczymy w listopadzie tego roku. Na ogromną pochwałę zasługują aktorzy. Jennifer Lawrence zagrała rewelacyjnie. Jeżeli jeszcze go nie oglądaliście i interesujecie się cyklem Igrzysk śmierci to bardzo go polecam, jak również obejrzenie dwóch poprzednich części!





Po maturach zrobiłam sobie mały prezent i wybrałam się na sportowe zakupy do Decathlonu. Zakupiłam swoje pierwsze buty do biegania Kalenji Ekiden One +, sportowy biustonosz i matę do ćwiczeń. Buty są mega wygodne, świetnie mi się w nich biega. Z biustonosza również jestem bardzo zadowolona. Mata również spełnia swoje funkcje, mimo że odrobinę ślizga się na panelach, w końcu nie muszę się bać o własne życie, jak to było podczas ćwiczeń na kocu leżącym na panelach.

Kilka linków godnych polecenia:

  • Świetne historie ze spotkań z różnymi, dziwnymi ludźmi. Czytając je uśmiałam się do łez. Klik 
  • Jeżeli szukacie ładnych, darmowych zdjęć koniecznie zajrzyjcie, Paula przygotowała świetne zestawienie! Klik 
  • Blog pełen motywacji, podejścia do życia z uśmiechem. Wchodzicie na własną odpowiedzialność, ostrzegam, że zostaniecie tam na bardzo, bardzo długo! Ja znalazłam Martę całkiem niedawno, a już przepadłam, czekam na każdy nowy wpis z utęsknieniem i przeglądam wszystkie stare, naprawdę polecam! Klik 
  • Trzy nawyki, które odmienią Twoje zabałaganione życie. Klik 
  • Jak nie zmarnować wakacji. Klik 

Na blogu mam zamiar wprowadzić nowy cykl dotyczący mojego fit tygodnia. Będę opisywała w nim moją dietę, treningi i postępy. Co o tym sądzicie?

Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca tego długiego tasiemca! Dajcie znać jak wam minął maj i jakie macie plany na czerwiec! Buziaki. 

niedziela, 26 kwietnia 2015

26. Kremowanie włosów.

Każda osoba stosująca świadomą pielęgnację włosów choć raz spróbowała olejowania. Jest ono doskonałą formą odżywienia, nawilżenia i regeneracji każdego typu włosów. Wybór olei do włosów jest naprawdę duży. Każde nawet najbardziej niesforne włosy znajdą dla siebie coś dobrego. Dzisiaj chciałabym wam napisać o mojej alternatywie olejowania- kremowaniu. Większość z was na pewno o nim słyszała i nie będzie to dla was żadna nowość, ale jeżeli chcecie dowiedzieć się jak zabieg ten wpływa na kondycję moich wybrednych rudzielców- serdecznie zapraszam.



Kremowanie stało się moją ulubioną formą pielęgnacji ze względu na lepsze działanie na włosach niż wspomniane już wyżej olejowanie. Już od pierwszego zabiegu, do którego użyłam zwykłego kremu do rąk byłam nim zachwycona.

Czym jest owo kremowanie?

Jest to metoda pielęgnacji włosów nie wiele różniąca się od olejowania. Często określana jest jako jego alternatywa. Tyle tylko, że zamiast oleju nakładamy na włosy krem/ balsam/ masło o odżywczym składzie. Krem tak jak olej możemy nakładać zarówno przed myciem, jak i po myciu dla zabezpieczenia końcówek, ale tak jak w przypadku zabezpieczania końcówek olejem należy uważać, bo łatwo przesadzić. Jest to z pewnością mniej czasochłonna i mniej brudząca metoda niż olejowanie. Wiem, że nie każdy lubi babrać się z olejami, więc może być to dla niego świetną metodą zastępczą. Często też kremowanie może być tańszą alternatywą. Krem nakładamy na włosy na czas taki sam jak podczas olejowania: możemy go nałożyć na pół godziny przed myciem jak i na całą noc.

Jaki krem wybrać?

Przede wszystkim musi mieć on odżywczy skład, zawierać naturalne oleje, ekstrakty, witaminy czy inne substancje aktywne, z którymi lubią się nasze włosy.

Czym kremowanie różni się od olejowania?

Metoda ta może sprawdzić się w niektórych przypadkach o niebo lepiej, niż olejowanie, tak jak było w moim przypadku. Po pierwsze: składy. Kremy posiadają w swoich składach różne substancje odżywcze, oleje, substancje nawilżające, emolienty, a także substancje wspomagające wchłanianie się produktu. Same olejowanie nie dostarczy nam naraz tylu składników. Po drugie: konsystencja. Nakładanie kremu jest o wiele łatwiejsze niż olei. Wiele osób nie lubi również efektu tłustych włosów. Niestety kremy mogą po zaschnięciu spowodować efekt suchych strąków, czego również wiele osób może nie tolerować. Są one gęstsze i nie brudzą, ani nie chlapią tak jak oleje. Po trzecie: cena i dostępność. Kremy, balsamy czy masła dostaniemy w każdej drogerii czy osiedlowym sklepiku. Są one również tańsze, niż większość olei. Już za kilka złotych możemy kupić pół litra świetnego kremu z Isany w każdym Rossmanie. Kolejnym ważnym aspektem jest ich zmywanie. Nawet początkujące osoby nie powinny mieć problemu z usunięciem ich z włosów dzięki zawartości emulgatorów w składzie.

Co da nam kremowanie?

Tak jak w przypadku olejowania włosy po takim zabiegu będą odżywione, nawilżone i wygładzone. Kremowanie da nam efekt mięsistych i lśniących włosów. Struktura naszych włosów zostanie dodatkowo wzmocniona.

Czego chcieć więcej? J A no chyba tylko tego, żeby nasze włosy się z kremowaniem lubiły. Niestety nie w każdym przypadku tak jest, więc musicie sprawdzić jak zareagują na nie wasze włosy.



Jak sprawdziło się kremowanie w moim przypadku?

Dało mi z pewnością o wiele lepsze efekty niż olejowanie. Włosy po takim zabiegu regeneracyjnym były odżywione, nawilżone i wygładzone. Puch był o wiele mniejszy, a moje wybredne włosie mięciutkie i lśniące. Efekt było widać już od pierwszego użycia. Włosom daleko jeszcze do ideału, ponieważ przez ostatni czas  musiałam intensywne dbanie o włosy odłożyć troszeczkę na bok. Nauka do matury pochłania ogromne ilości czasu i siły. Na szczęście już niedługo będzie po wszystkim i przez całe dłuuuugie wakacje moje włosy dostaną wielką dawkę odżywienia.

Produkty polecane do kremowania:
  • Isana Body Creme- mamy różne wersje do wyboru, więc każdy znajdzie dla siebie coś dobrego. Szczególnie płacąc kilka złotych za 500 ml.
  • Kremy do rąk Cztery Pory Roku- tanioszki, z fajnymi składami.
  • Anida krem do rąk z woskiem pszczelim i olejem makadamia
  • Anida, krem- koncentrat do rąk i paznokci Anti-Age z olejkiem arganowym- mój absolutny hit, sprawdza się u mnie rewelacyjnie. Niestety nie wiem gdzie mogę znaleźć go stacjonarnie, ale muszę koniecznie go znaleźć bo zostało mi już tylko jedne opakowanie.
  • Kremy i balsamy Balea
  • Kremy Alterra- dostępne w każdym Rossmanie, szczególnie polecany jest w wersji z granatem
  • Żurawinowy Apis- znajdziemy go w aptekach.
  • I wiele, wiele innych produktów o dobrych składach, które z pewnością większość z was znajdzie w domach.

Próbowałyście kiedyś kremowania? Sprawdza się u was, czy wolicie tradycyjne olejowanie? Macie swoje ulubione produkty do tej metody? Koniecznie podzielcie się ze mną waszymi opiniami.

Do matury nie będzie już raczej żadnego postu, więc do zobaczenia i trzymajcie za mnie kciuki!







wtorek, 7 kwietnia 2015

25. Nie daj się.

„Bo jest taki dzień i każdy tak ma, że czasem jest źle, że jakoś nie tak” jak głosi tekst znanej piosenki Jana Borysewicza i Pawła Kukiza. Każdy w swoim życiu miewa takie dni, kiedy nic nie układa się po jego myśli, czego się nie dotknie psuje się, a wszystkie plany zniwecza zła pogoda czy nadgodziny w pracy. Nawet najbardziej romantyczny spacer w tym dniu, na najczystszej i najpiękniejszej alejce w parku skończy się wdepnięciem w psią kupę czy gumę…


Wiesz o czym mówię? Na pewno. Każdy z nas miewa w swoim życiu taki dzień, tydzień, a czasem nawet miesiąc. Nie tylko szare myszki czy urodzeni pechowcy. Uwierzysz, że takie dni mają osoby z pozoru prowadzące idealne życie? Takie w którym wszystko wydaje się iść zgodnie z planem i po ich myśl? Bo tak, mają. Ten ciężki czas spotyka każdego człowieka.

Ale te dni da się przetrwać.  Wystarczy pamiętać tylko o kilku ważnych sprawach.

Czas i tak przeminie.

Jutro rano, czy za kilka dni wszystko znowu będzie w porządku. Przecież nic nie trwa wiecznie. Nie tylko te dobre chwile kiedyś się kończą, te złe również. Więc myśl pozytywnie, wszystko ma swój początek i koniec. Przypomnij sobie, jak kiedyś spędzałeś podobne dni płacząc w poduszkę, a następnego dnia wstawałeś rano pełen optymizmu i miłości do świata i życia. Pamiętasz? No właśnie, tym razem też tak będzie.

Kto da radę, jeśli nie Ty?

Pamiętaj, że nikt za Ciebie nie przeżyje życia, więc musisz wziąć się w garść i ciągle iść do przodu. Choćby świat się walił i palił TY DASZ RADĘ. Pamiętaj o tym. W każdej chwili zwątpienia, w ciężkim dla Ciebie czasie, na treningu, w nauce do sprawdzianu/ matury/ sesji. Nawet jeśli czujesz, że w tym „złym dniu” nie potrafisz nic zrobić, nie nauczysz się, nie dasz rady- spróbuj. Jestem pewna, że przy odrobinie silnej woli i motywacji uda Ci się. Możesz zrobić sobie również listę swoich osiągnięć i pozytywnych cech, którą przeczytasz zawsze w chwilach zwątpienia.

Spędź ten czas robiąc to co kochasz.

Każdy z nas wie co uwielbia robić. Wyjdź do kina, na spacer, zapal świece zapachową i spędź kilka godzin relaksując się z dobrą książką lub muzyką. Dobrą opcją jest obejrzenie ulubionego filmu w domowym zaciszu podjadając lody czy czekoladę. Jeden dzień przerwania diety z pewnością nie zaszkodzi. Możesz również spędzić ten czas z ludźmi, których kochasz o ile nie będziesz wyładowywać na nich swojej frustracji, bo w tym wypadku całkowicie odradzam tę opcję. Zrób cokolwiek na co masz ochotę, na to co sprawi Ci przyjemność.

Wypłacz się.

Nic nie działa tak dobrze na oczyszczenie ze złych emocji jak wtulenie się w ukochanego pluszaka, poduszkę czy bliską osobę i uronienie mniejszej czy większej ilości łez. Po takim „zabiegu” z pewnością poczujesz się lepiej. Możesz również wygadać się przyjaciółce, mamie, siostrze. Opowiedzenie naprawdę zaufanej osobie ( tylko takiej, co do której mamy pewność, że Twoje problemy nie sprawią jej satysfakcji) również sprawi, że będzie nam lżej na duszy.



Idź na trening lub na spacer.

Nie ma chyba lepszego sposobu, niż wyładowanie wszelkich negatywnych emocji na wyczerpującym treningu. Możemy się tam wyżyć za wszelkie krzywdy. Oczywiście róbmy to w odpowiedni, racjonalny sposób. Nie nadszarpujcie swoich mięsni, bo następnego dnia nie wstaniecie z łóżka, a w dodatku możecie zrobić sobie krzywdę. Jeśli jesteście zaawansowane, możecie oczywiście wykonać intensywniejszy trening np. interwały. Dobrą opcją będzie również przebiegnięcie kilku kilometrów lub spacer. Dzięki aktywności fizycznej wasz organizm wydzieli endorfiny, znane jako hormon szczęścia. Sami na pewno doskonale domyślacie się jak zbawienne w skutkach mogą one być, w tych złych dniach. Świeże powietrze na spacerze czy ścieżce biegowej również doskonale wpłynie na nasz nastój.

Odetchnij.

Banalne, prawda? Ale tak naprawdę jest wiele technik oddychania, które zrelaksują i uspokoją nasze skołatane nerwy. Kiedyś w gimnazjum podczas wizyty w teatrze, przed spektaklem jeden z aktorów uczył nas jednej z technik polegającym na wzięciu głębokiego wdechu podczas którego liczyło się „wrony bez ogona”. Stosuję tą technikę bardzo często przed stresującymi egzaminami i bardzo mi ona pomaga. Z pewnością w Internecie znajdziecie wiele ciekawych technik oddychania, które warto wypróbować.


A jakie są wasze sposoby na przetrwanie tych „złych dni” ? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach! Może korzystacie z któryś z moich rad? Jeśli wam się kiedyś przydadzą i pomogą, oczywiście mnie o tym poinformujcie.



Jak tam po świętach? Ja po całym dniu nauki do maturki uciekam na trening, endorfinki potrzebne od zaraz!