sobota, 7 marca 2015

23. Czekolada na włosach

Maski Kallos znane są chyba każdej osobie stosującej świadomą pielęgnację włosów. Niska cena i bardzo duża pojemność skłaniają do zakupu. Skuszona wieloma pozytywnymi opiniami i promocyjną ceną kilka miesięcy temu kupiłam sobie pierwszego Kallosa Chocolate. Jak sprawdził się na moich włosach? Ciekawi? Zapraszam do czytania dalszej części postu :)



Opakowanie i cena

Maskę dostaniemy w drogeriach Hebe za około 11-12 złotych za litrowe opakowanie. W dniu dzisiejszym mamy tak ogromny wybór, że bez analizy składów i przeczytania opinii, stojąc przed półką w sklepie sama nie wiedziałabym co wybrać. 

Produkt zapakowany jest w plastikowe, pojemne opakowanie, zakręcane plastikową nakrętką. Zakrętka zaopatrzona jest w pionowe wypustki, co ułatwia nam otworzenie produktu nawet mokrymi, śliskimi rękami. Z pewnością jest to małe ułatwienie. 




Zapach, konsystencja, kolor

Zapachowi maski daleko do zapachu prawdziwej czekolady. Dla mnie jest to zapach wyrobu czekoladopodobnego typowo świątecznego jak czekoladowy mikołaj czy zajączek. Na pewno wiecie o jakim zapachu mówię. Zapach jest nieco mdły, ale mi nie przeszkadza. Wrażliwym osobom może jednak przeszkadzać i powodować bóle głowy. 

Co do koloru i konsystencji maska jest białą, budyniowatą konsystencją, nieco rzadszą od mojej ulubionej Mili arganowej, dlatego zdarza się że spływa z włosów, lub trochę jej zgubię zanim dokładnie nałożę ją na włosy. 




Wydajność

Mimo swojej rzadszej konsystencji maska jest dość wydajna. Nie trzeba nakładać dużych ilości produktu, aby pokryć całe włosy. Używamy jej razem z mamą i siostrą od listopada i jeszcze nie dobrnęłyśmy do 1/3 tego ogromnego opakowania. 

Skład




Skład jest krótki, ale czy treściwy? Sprawdźmy! 

Woda, alkohol tłuszczowy (emolient); konserwant lekko emulgujący, działający antystatycznie i mający działanie antybakteryjne; rozpuszczalnik zaliczający się również do nawilżaczy; emolient; zapach; silikon wymagający SLS do usunięcia; silikon, który usuniemy przy użyciu delikatnych detergentów; wit. B; hydrolizowana keratyna, hydrolizowane proteiny mleczne, dalej mamy już różne konserwanty.

Składniki pogrubione znajdują się przed parfum, czyli są w stężeniu powyżej 1%, więc mogą coś zdziałać na naszych włosach. Skład jak w wielu kallosach jest krótki i bardzo prosty. Mamy tu dwa emolienty i jeden nawilżacz. Nic ciekawego. Nawet proteiny znajdują się dopiero po zapachu, więc ani nie zrobią nam krzywdy, ani nic szczególnie odżywczego. 

Działanie

Stosowałam ją zarówno na kilka minut po myciu, jak i pod czepek i ręcznik na dłuższy czas. Nie zauważyłam jednak różnicy w działaniu. Maska na moich włosach sprawdza się przeciętnie. Ot, trochę łatwiejsze rozczesywanie, trochę odżywienia. Nie zauważyłam, żadnego intensywnego nawilżenia czy spektakularnego wygładzenia. Nawet keratyna nie zrobiła mi żadnej krzywdy, gdyż było jej stanowczo za mało. Maska ma silikon więc, da nam trochę zabezpieczenia włosów, ale nie nada się dla CG. 

Moja opinia

Maska nie zdziałała nic specjalnego na moich włosach. Jak dla mnie jest zbyt mało odżywcza i za mało treściwa. Wolę bardzo treściwe maski, które dociążają moje włosy. Na pewno przyda się do emulgowania oleju. Nakładam ją czasem, żeby urozmaicić trochę pielęgnację. Jeżeli wasze włosy nie są wymagające i bardziej treściwe maski ją obciążają, to możecie ją wypróbować. Jest bardzo lekka, więc nie powinna powodować efektu przyklapniętych, tłustych włosów. 


Używałyście kiedyś tej maski lub innych produktów tej znanej firmy? Może u was dały lepsze efekty? 
Koniecznie dajcie znać jeśli któreś są naprawdę dobre i warte wypróbowania!

10 komentarzy:

  1. Miałam ją i szału nie ma :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Niestety nie. Szkoda, bo taka pojemność, niska cena i świetne działanie byłyby połączeniem idealnym :D

      Usuń
  3. Kallosy są świetne do wzbogacania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, ale niestety nie mam aktualnie żadnych półproduktów :)

      Usuń
  4. U mnie maski Kallosa sprawdzają się jedynie jako bazy do masek, same nic nie dają :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekoladowej maski nie miałam, ale testowałam bananową i Latte - obie bardzo lubię :) Bananowa maska to na chwilę obecną mój ulubieniec :) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że u Ciebie się sprawdziły :) Bananowej odrobinkę bałam się kupić, bo nie wiedziałam jak włosy zareagują na oliwę z oliwek, która podobno lubi mocno spuszyć :)

      Usuń
  6. Szkoda, że tylko taki średniaczek z niej.

    OdpowiedzUsuń